Kask ma pęknąć (przejąć energie) tak jest zaprojektowany. Ja jeżdżę w kasku od momentu jak zobaczyłem wypadek koleżanki. Podczas maratonu w Rogowie e przy 40 km/h albo lepiej uderzyła głową o asfalt i kask pękł na pół. Skończyło się pobytem w szpitalu i dość poważnymi obrażeniami głowy a bez kasku to sobie nie wyobrażam. (trup na miejscu).
Oczywiście że ma się rozpaść na kawałki nawet na części pierwsze to jest jego rola. Ja jeżdżę w kasku odkąd pamiętam. A po moim pierwszym wypadku to jest dla mnie priorytet jeździć w kasku.
Wiele osób nie jeździ w kaskach widać to gołym okiem podczas poruszania się rowerem po mieście, ogromny błąd. Nie wiem czy ludzie mają mentalność typu eeeee nie stać mnie na jakiś markowy kask np. marki Giro to nie kupuje wcale. Nie wiem dlaczego wśród rowerzystów krąży bezsensowna fama że jeśli nie masz osprzętu znanej marki lub akcesoriów, ubioru to jesteś słaby czy coś w tym sensie. Złe myślenie a wręcz beznadziejne.
Ja podchodzę do tego tak że wole mieć np. kask mniej znanej marki ale mieć poczucie że twu twu odpukać ten "nie markowy kask" uchroni mnie podczas upadku i uderzeniem głową o asfalt lub innego typu przeszkodę.